niedziela, 29 maja 2016

Socjalizacja - Tydzień 2 i 3


Czyli nasz mały wypad do Zakopanego i ogromny sukces.

Poczyniliśmy z Ozgardem ogromne postępy. Podczas całego wyjazdu Ozi zaatakował tylko 2 psy. Pierwszy mieszkał w ośrodku nr.1 i biegał w nim i przy nim bez żadnych ograniczeń, był bardzo nachalny w stosunku do Cziki, więc w sumie to się nie dziwię, że Ozi się z nim nie polubił. Właścicielka uważała swojego psa za aniołka, więc nie zamierzała go zamknąć, czyli każde wyjście z ośrodka = spięcie, a to wszystko = zmiana ośrodka. Swoją drogą miejsce pobytu zmienialiśmy 3 razy, więc... Może chcecie jakiś post o hotelach w których byliśmy?


Drugiego psa spotkaliśmy w Dolinie Chochołowskiej. Dodam, że na kolejne kilka (bądź kilkanaście) nie zareagował, a z jedną beagielką (nie, to nie była Czika) nawet się wąchał.


Ponadto gdy byliśmy na spacerze w okolicznej wiosce Ozi minął obojętnie koło 10 psów, które wybiegły z domów, a z jedną sunią nawet się przywitał.

 W hotelu zachowywał się niezwykle dobrze. Nie szczekał, nie piszczał, nie brudził i niczego nie pogryzł, a nawet zostawał sam w pokoju - jednymi słowy pies anioł. No może poza wpadką z krowim łajnem, ale to pozostawmy bez komentarza.


Pozdrawiamy,
Wiktoria i Ozgard

niedziela, 15 maja 2016

Kolczatka - zło konieczne?


Dziś chciałabym podzielić się z Wami moim zdaniem na temat kolczatki, kolców czy jak to tam nazwać.


Kiedy zaczynałam wgłębianie się w psią behawiorystykę, jeszcze zanim kupiliśmy Ozgarda przechodziłam przez różne etapy. Najpierw byłam zakochana w teorii Cesara Milana, potem całkowicie ją obaliłam i popierałam tylko metody pozytywne. Jak sytuacja wygląda dziś?


Jak wiecie ze zdjęć używałam kolczatki, była ona jednak całkowicie luźna i dopiero przy wystąpieniu agresji następował impuls. Ozgard zapięty był zarówno na kolczatkę jak i na szelki. Według mnie tak wygląda prawidłowe stosowanie kolczatki. Dodam również, że nasze kolce są tak wyprofilowane i tępo zakończone, że gdy zaciśniesz je na nodze nie czujesz bólu, trzeba naprawdę mocno szarpnąć.

Aktualnie już zrezygnowałam z tej metody choć powiem szczerze, że nam pomogła. Nie zauważyłam żeby pies był wystraszony czy też nie chciał zakładać tego rodzaju obroży. Więc kolejne pytanie - Skoro kolczatka jest taka genialna to czemu z niej zrezygnowałam?


Odpowiedź jest bardzo prosta. Po rozmowie z Panem, który zna się na rasie uświadomiłam sobie jedną rzecz. Kolczatka ma takie poparcie i siłę przebicia, bo człowiek trzymając ją czuje się pewniej. Fakt - daje mocny impuls psu, ale w naszym przypadku chodziło właśnie o tą pewność. Jakby to Cesar Millan powiedział - energia, którą wysyłamy psu jest inna, jesteśmy pewni naszego przywództwa. I wiecie co? Faktycznie tak jest. Jeśli nie wierzycie to spróbujcie iść z psem zgarbieni i z myślą "On na pewno zaraz się rzuci!" - od razu to wykorzysta, będzie ciągnąć na wszystkie strony, przejmie dowodzenie i może faktycznie się rzuci, a jak tylko się wyprostujecie i pomyślicie pozytywnie "Nie rzuci się, bo po co miałby to robić? Przecież nie musi mnie bronić" - pies idzie ładnie, nie ciągnie się, jest wpatrzony we właściciela. Ja zrobiłam taki eksperyment i powiem Wam szczerze, że nawet nie pomyślałabym ile zmienia inne nastawienie.



Dlatego też Ozi się rzucał - gdy tylko ja lub ktoś z mojej rodziny widzieliśmy innego psa cali się spinaliśmy i sami wywoływaliśmy atak. Kiedy pies nosił kolczatkę nasze ego rosło i nie obawialiśmy się reakcji Oziego aż tak, dlatego było lepiej.


Ale wróćmy do tematu kolczatek... Jak w końcu z nimi jest? Są dobre czy złe? Według mnie nie można ich zakwalifikować bezpośrednio do żadnej z tych grup, bo wszystko zależy od tego jak się jej użyje. Jeśli jest używana poprawnie może bardzo pomóc, ale jeśli szarpniemy o kilka sekund za wcześnie lub będzie cały czas napięta może zepsuć sprawę jeszcze bardziej.


Kolczatka była dla nas lekcją, która się przydała i pomogła jednak teraz, gdy już potrafi mijać psy bez zająknięcia nie widzę potrzeby jej stosowania.


Pozdrawiamy,
Wiktoria i Ozgard.

sobota, 7 maja 2016

Socjalizacja - Tydzień Pierwszy

Obiecałam posty co tydzień i chcę tego dotrzymać, więc opiszę Wam jak wyglądał u nas ten tydzień.


W tym miesiącu przeszliśmy już 34 kilometry, więc było dużo socjalu. Cały weekend majowy spędziliśmy z Alusią i Czikusią.

1.05 
Przyznam, że niedziela nie była dla nas najlepszym dniem, ponieważ ze względu na sukę w cieczce i psy biegające luzem Ozgard został wytrącony z równowagi. Na szczęście razem z Alą szybko zapanowałyśmy nad sytuacją i reszta drogi była spokojna. Po za tym psy trochę pohasały na łąkach i zrobiłyśmy ładne fotki :).

2.05
Poniedziałek nie był zbyt udanym dniem. Przez niefortunną sytuację psy uciekły za sarną i goniłyśmy je jakieś 4 km - a miało być tak pięknie. Jednakże jest jakiś plus tej sytuacji. Ze względu na to, że mieszkamy w małym mieście, a tereny na których byłyśmy wyglądają bardziej na wioskę zdarza się, że psy które tam mieszkają nie są ogrodzone, są na łańcuchu lub w ogóle biegają luzem. Ozgard nie pultał się do żadnego z nich co wskazuje na to, że nie atakuje z powodu strachu o swoje zdrowie, więc wnioskuję, że jest to agresja smyczowa.

3.05
Wycieczka do Międzygórza na zaporę i wodospady. Ozgardowi udało się ładnie zignorować agresywnego psa po jednej korekcie.

Przez kolejne dni spotkaliśmy tylko jednego psa (ok. 70 cm w kłębie). Ozgard go nie zignorował, ale nie był agresywnie nastawiony. Ciągnął do niego w celach zapoznawczych, a potem ładnie wyminął.


Myślę, że jest dużo lepiej. Postaram się, by podsumowania były co tydzień w sobotę. Myślę, że mi też pomogą w wyciąganiu wniosków :)
 

Pozdrawiamy,
Wiktoria i Ozgard